sobota, 6 lipca 2013

Epizod XVIII



                           ''Wstań, unieś głowę, wsłuchaj się w słowa
                                            Pieśni o małym rycerzu."
                                                       ~Leszek Herdegen




To było spełnieniem moich najskrytszym marzeń. Robić zdjęcia swoim idolom, a jeszcze lepsze było to, że jednym z nich był moim chłopakiem. Magda ogarnij się i wróć na ziemię.
-Pani Magdo, zgadza się pani?- zapytał jeden z profesorów.
-Szkoda by było zmarnować taki talent- dodał drugi.
-Tak. Zgadzam się-odpowiedziałam po chwili.
-No to zaje-Krzysiu nie dokończył bo został obdarowany morderczym spojrzeniem egzaminatorów.
-Proszę się zgłosić jutro do sekretariatu i zabrać potrzebne papiery. No i dziękujemy bardzo. Widzimy się niebawem.
-Do widzenia- odpowiedziałam i wyszłam z sali.                                                                                                 
 Byłam w ,,siódmym” niebie. Gdy zamknęłam za sobą drzwi gmachu uczelni wyjęłam z torebki telefon i zadzwoniłam do taty. Przekazałam mu dobre wiadomości i porozmawialiśmy chwilę. Później odszukałam w spisie kontaktów numer Zuzy i zadzwoniłam też do niej. Jeden sygnał, drugi, trzeci, czwarty. Nie odbierała. Coś musiało się stać. Zawsze odbierała. W mojej głowie był mętlik. Nie patrzyłam przed siebie tylko na swoje buty, co skończyło się wielkim hukiem. Uderzyłam w kogoś i upadłam na ziemię.
-Nic ci nie jest?-usłyszałam nad swoją głową. Znałam skądś ten głos.
-Nie nic mi nie jest. Przepraszam, ale zamyśliłam się.
-Spokojnie nie musisz przepraszać. Przecież nic się nie stało- osobnik stojący nade mną podał mi rękę i pomógł wstać, po czym powiedział- Zbyszek jestem, a ty jak masz na imię?
-Magda. Ja pana znam.
-Proszę ci tylko nie pana. Mów mi Zibi.
-Okej. To ty jesteś siatkarzem, ale czemu nie było cię na trening?
-A skąd wiesz, że mnie nie było?-zapytał i spojrzał na mnie tymi swoimi ładnymi oczami. MAGDA OGARNIJ SIĘ. TY MASZ CHŁOPAKA.
-Po prostu wiem. No to może w ramach rekompensaty dasz zaprosić się na kawę?-zapytałam, ale nie wiem dlaczego to zrobiłam.
-A z miłą chęcią-odpowiedział.
-To co Starbuck’s ?
-Jestem za.
Powolnym krokiem ruszyliśmy do wcześniej wspomnianego miejsca. Wypytywał mnie o wszystko. Skąd jestem, ile mam lat, co robię itp. Nie lubiłam mówić za wiele o sobie, ale zrobiłam wyjątek, chociaż nie wiem dlaczego. Czas minął szybko i w mgnieniu oka dotarliśmy na miejsce.
-Co pijesz? –zapytał Zbyszek.
-Ale to ja zaprosiłam cię na kawę, więc ja powinnam o to pytać.
-Przestań. Zrób mi ta przyjemność i pozwól, że ja zamówię i zapłacę.
-Z musze? –zapytałam robiąc przy tym oczka kota ze Shreka.
-Nie, ale byłoby mi miło, gdybyś się zgodziła.
-No niech będzie. To ja poproszę late.
Zibi tylko uśmiechnął się i poszedł złożyć zamówienie. Trochę się mu zeszło, bo okazało się, że kelnerki były ‘’wielkimi’’ fankami siatkówki i rozpoznały Zbyszka.  Nasze zamówienia, dostaliśmy chyba po jakiś 3 minutach. Byłam zaskoczona szybkością ich pracy. Wypiliśmy nasze zamówienia, po czym Zibi zapłacił i wyszliśmy.
-Dziękuję za kawę, ale musze się już zbierać bo jestem umówiona.
-Ten chłopak musi być szczęściarzem. No to trudno nie będę cię zatrzymywał. Może się jeszcze kiedyś zobaczymy?-zapytał Zbyszek.
-Może. No to pa. Do zobaczenia- powiedziałam po czym odeszłam w stronę mojego mieszkania. I wtedy zorientowałam się, że nie mam mojego aparatu. Musiałam zostawić go na uczelni. Postanowiłam zadzwonić do Piotrka i poprosić go aby poszedł i zapytał Krzysia o to czy go tam czasem nie ma.
-Cześć Piotrek. Mam do ciebie prośbę.
-Cześć skarbie. Dla ciebie wszystko- powiedział siatkarz.
-Chyba zostawiłam aparat na uczelni. Czy mógłbyś zadzwonić do Krzyśka Ignaczaka i zapytać czy go nie widział.
-Za późno. Już wrócił do Spały. Ale ja jestem jeszcze , więc mogę podjechać i sprawdzić.
-Nie wiem jak ci się odpłacę.
-A ja mam już pomysł. Jestem u ciebie o 18. Pa –powiedział i rozłączył się.
Nie miałam innego wyboru jak iść do mieszkania i szykować się na spotkanie z siatkarzem. Gdy weszłam do mieszkania zastałam w nim Karolinę, ale nie był Pawła. To wydawało się bardzo dziwne.
-Hej, a gdzie zgubiłaś Pawła? –zapytała.
-Musiał jechać do Spały. Słuchaj musimy pogadać. Muszę ci coś powiedzieć. Idź do salonu, a ja zrobię herbatę i zaraz przyjdę.
-Okej.- zrobiłam tak jak mi kazała.
Nie wiedziałam co chce mi powiedzieć. Przez głowę przechodziły mi chyba wszystkie możliwe czarne scenariusze. Po kilku minutach na stoliku przede mną stanęła herbata i jakieś ciasto. Spojrzałam pytającym wzrokiem na siostrę, a ona rozpłakała się jak małe dziecko. Nie wiedziałam co mam zrobić. Przysunęłam się do niej i mocno przytuliłam. Płakał tak dobrych kilka minut, ale ja nie mogłam wytrzymać musiałam ja zapytać co się stało.
-Karola, czy Paweł coś ci zrobił?
-Nie skąd ci to przyszło do głowy.
-To czemu płaczesz?-zapytałam zdziwiona nie wypuszczając jej ze swojego uścisku.
-Ja jestem……

~*~
Hej,
No i jest kolejny rozdział. Co o nim sądzicie? Komentujcie. Jak czujecie się po wczorajszym meczu i przed jutrzejszym? Ja przeżyłam lekki zawał, ale teraz jest okej. Jakie wyniki obstawiacie?
Pozdrawiam bardzo serdecznie,
MagdaLena:**
<3

środa, 3 lipca 2013

Epizod XVII

 
                                                  ,,A niech się ludzie śmieją, nieważne
                                                    Słowa już nie zmienią nas żadne
                                                 Jest mi wszystko jedno, naprawdę
                                                   Kiedy czasem niebo traci blask''
                                                                          ~Mateusz Mijal




…..Krzysztof Ignaczak. Zatkało mnie. Nie spodziewałam się go tu, ale cóż. Podeszłam do komisji dałam im jakieś papiery, które wcześniej wypełniałam i kazali usiąść mi na krzesełku na przeciw ich stanowiska.
-Proszę się nam przedstawić i powiedzieć dlaczego chciałaby pani studiować na naszej uczelni- wypowiedział wyuczona formułkę jeden z profesorów.
-Nazywam się Magdalena Węgrowska. Mam 20 lat. Mieszkam tu w Katowicach. Chciałabym tu studiować, ponieważ jest to dla mnie ogromna szansa. Z tego co wiem robię naprawdę dobre zdjęcia, ale nie idealne i chciałabym się tego nauczyć.
-Dla mnie może być- wyrwał się Krzysztof Ignaczak- To może sprawdzimy cię w praktyce?
-Oczywiście-odpowiedziałam entuzjastycznie.
-Na stoliku za panią stoi kula, w której są dyscypliny  sportowe. Niech wylosuje pani jedna i podejdzie z powrotem do nas.
Niepewnie wstałam z krzesła i podeszłam do wskazanego mi miejsca. Wsadziłam rękę do szklanej kuli, przemięszałam karteczki i wyjęłam jedną, po czym podeszłam do komisji oddając im karteczkę i wróciłam na swoje miejsce.
-Wiedziałem!- krzyknął Igła.-Wylosowałaś siatkówkę.
-To dobrze, czy źle?- zapytałam niepewnie.
-Dobrze?-zapytał zdziwiony-nawet bardzo dobrze.
Rozmowę prowadziłam tylko z Krzysztofem Ignaczakiem, a dwaj profesorowie nawet nie chcieli nam przeszkadzać.
-No to teraz zapraszamy na halę sportową. Tam czeka twoje zadanie.
Wyszłam z Krzyśkiem, a dwaj profesorowie zostali by dalej przesłuchiwać kandydatów.  Szliśmy w ciszy, aż w końcu naszym oczom ukazały się drzwi, na których była tabliczka z napisem HALA SPORTOWA.  Otworzył je przede mną, a moim oczom ukazało się stado wyrośniętych dzieciaków, zwanych siatkarzami. Ale nie byli to siatkarze. Była to reprezentacja Polski seniorów. A pośród nich siedziała Karolina. Jak ona mogła mi nie powiedzieć, że dziś będą właśnie. Chociaż ona też nie wiedziała, że ja idę dziś na rekrutacje. Moja uwagę przykuła jeszcze jedna osoba, która bardzo mi się przyglądała. Był to mój Piotruś. Patrzył na mnie tymi swoimi pięknymi oczętami. Podszedł do mnie i przytulił mnie, a chwile później za swoimi plecami usłyszałam krzyki.
-To ja już wiem skąd cię znam!- ten głos nie mógł należeć do nikogo innego jak do Igły.
-No widzisz Krzysi jaki ty spostrzegawczy-powiedział Kubiak, który właśnie podchodził do mnie, aby się przywitać- Cześć młoda.
-No Michał tylko bez takich. Nie jestem taka młoda, chociaż stara tez nie- po mojej wypowiedzi wszyscy huknęli niepochamowanym śmiechem, który przerwał Ignaczak.
-Dobra my tu gadu gadu, a trzeba cię sprawdzić.  Trenerze, niech chłopaki trochę się porozgrzewają, a Magda porobi im trochę zdjęć.
-Oczywiście- krzyknął po włosku Andre, po czym dodał- No chłopcy do roboty!
Każdy leniwie ruszył po piłkę i zaczęli je odbija w przeróżne sposoby, a ja wzięłam się do roboty. Wyjęłam z  torby moją lustrzankę i przystąpiłam do działania. Najpierw zdjęcia ogólne, a później bardziej szczegółowe. Po jakiejś godzinie Krzysiek zawołał mnie do siebie.
-Dobra to teraz pokaż co tam narobiłaś.
Wyjęłam kartę pamięci z aparatu i podałam ja libero. On włożył ja do adaptera w laptopie i zaczął ze zdziwiona mina oglądać zdjęcia, a wtedy podeszła do mnie Karolina.
-I jak siostra ci poszło?- zapytała.
-To jest twoja siostra- zapytał z przerażeniem w oczach Ignaczak. 
-No tak. Nie jesteśmy do siebie podobne?-zapytała Karolina.
-Do ciebie to może nie jest podobna, ale do listonosza na pewno- wtrącił się Zibi.
-A w mordę chcesz?- zapytałam rzucając mu przy tym wściekłe spojrzenie.
-Zbyszek weź idź stąd bo przeszkadzasz.- powiedział Igła, a Bartman zrobił co mu kazał- No to muszę powiedzieć, że te zdjęcia są super. Nie spodziewałem się, że będą, aż tak dobre.
-Dziękuję- tylko tyle z siebie potrafiłam wydusić. Poczuła jak ktoś obejmuje mnie w pasie. Był to Piotruś.
-Hej skarbie, jak tam?- zapytał, a mina Igły była bezcenna.
-Skarbie?- zapytał
-A no tak Krzysiu bo ty nie wiesz. To jest moja dziewczyna, ale ciiii… bo chłopaki o niczym nie wiedzą.
- No dobra, dobra. My już musimy wracać bo się nie doczekają. Pewnie tamtych dwóch sztywniaków umiera ze strachu, że ci coś zrobiłem, albo coś w tym stylu.
-No dobra. To pa. Widzimy się o 18. –powiedziałam to do Piotrka, a ten pocałował mnie w policzek, tak dla niepoznaki.
Wyszliśmy z hali i prawie biegiem wracaliśmy do Sali Rekrutacji. Igła zaczął o czymś dyskutować z tymi ,,sztywniakami”. W końcu jeden się odezwał.
-Mam dla pani dwie wiadomości. Dobrą i zła. Którą chce pani usłyszeć pierwszą?
-Może tą dobrą- odpowiedziałam obojętnie.
-No to dobra jest taka, że przeszła pani ten etap rekrutacji.- odpowiedział z uśmiechem profesor.- Pani zdjęcia są najlepsze.
-To jaka jest zła?- zapytałam zmieszana.
-Musi pani zostawić na 2 tygodnie rodzinę i lecieć z Reprezentacją Polski Mężczyzn w piłce siatkowej do Francji. To będzie druga część rekrutacji. …

~*~
Cześć wszystkim,
Tak jak obiecałam pojawiają się nowe rozdziały, tylko przepraszam, że tak wcześnie :D
Jak wam mijają pierwsze dni wakacji ?:))
Ja jutro lecę sprawdzić czy przyjęli mnie do szkoły :D Trzymajcie kciuki :))
Pozdrawiam bardzo serdecznie ze słonecznego Mazowsza,
MagdaLena :D :**

poniedziałek, 1 lipca 2013

Epizod XVI

 "Aleją gwiazd, aleją gwiazd biegniemy, Bóg drogę zna,
pod niebem gwiazd, pod niebem gwiazd żyjemy, a każdy sam."
                                                             ~Groovebusterz


…..a tam przywieszka srebrno-złota w kształcie piłki do siatkówki z wyrytym na środku serduszkiem.  Była naprawdę piękna. Od razu odpięłam swój łańcuszek z szyi, po czym zdjęłam starą przywieszkę i nałożyłam nową. Siatkarz odebrał ode mnie biżuterię po czym zbierając moje włosy, które zasłaniały szyję ,zawiesił na niej łańcuszek i złożył delikatny pocałunek na mojej szyi.
-To jeśli zaczynamy od początku, to może  druga pierwsza randka. Co rodzisz jutro o 18?
-Właściwie to nic- odpowiedziałam.
-To o 18 czekam przed twoim blokiem-powiedział uradowany siatkarz.
Rozmawialiśmy jeszcze długo spacerując po parku, aż w końcu około 3 rano wróciłam do domu.  Wróciłabym wcześniej, ale pożegnań nie było końca. Szybko wbiegłam do klatki, a później do mieszkania. W salonie zastałam oglądających film(o tej porze) Pawła i Karolinę. A gdzie jest Zuza?
-Magda nie wiesz gdzie jest Zuza?
-A zapomniałam do ciebie zadzwonić. Musiała wracać do domu, bo coś się stało, ale nie chciała powiedzieć mi co. Powiedziała, że zadzwoni do ciebie rano.
-No ok. Ja idę do siebie.
 Nie chciałam im przeszkadzać, więc poszłam do swojego pokoju. Wzięłam piżamę i poszłam do łazienki. Szybka kąpiel i byłam gotowa do snu. Wróciłam do pokoju i położyłam się na łóżku.  Po kilku minutach kręcenia się odpłynęłam w krainę su.
Rano obudziłam się niezbyt wypoczęta, może dla tego, że od samego rana ktoś robił coś za moim oknem. Kiedy wstałam okazało się, że to  jakieś roboty drogowe. MASAKRA! Ale trzeba żyć dalej. Powolnym krokiem poszłam do kuchni. Na stole leżała karteczka z informacją od Karoliny, że jest w pracy i, że wróci o 16. Zrobiłam sobie śniadanie, czyli musli i sok. Miałam dziś do załatwienia sprawy związane z moimi studiami w Katowicach. Zawsze marzyłam o studiach fotograficznych. Szło mi to nawet dobrze, ale nie wiedziałam, czy coś z tego wyjdzie. Szybko zjadłam, po czym zmyłam naczynia i ruszyłam do garderoby wybrać jakieś ubrania. Jako, że był lipiec i słoneczko grzało postawiłam na sukienkę i buty. Do tego lekki naturalny makijaż, włosy związałam w niedbałego koka i byłam gotowa do wyjścia. Weszłam jeszcze do pokoju. Wzięłam z niego lustrzankę, torebkę i wszystkie potrzebne dokumenty i okulary przeciwsłoneczne, które od razu nałożyłam na nos.  Zakluczyłam drzwi mieszkania i wyszłam z bloku. Wiedziałam gdzie mam iść bo kilka dni temu sprawdziłam gdzie dokładnie mieści się uczelnie i w ogóle.  W mgnieniu oka do niej dotarłam. Kiedy weszłam zatkało mnie. Siedziało tam chyba ze 300 osób. Wszyscy czekali na to aby wejść do małej Sali i zaprezentować swoje umiejętności przed komisją. Oczywiście nikt nie wiedział kto jest w komisji. Podeszłam do okienka w którym się zarejestrowałam i dostałam karteczkę z numerkiem 257, którą miałam sobie przeczepić w widocznym miejscu i czekać na swoją kolej. Zrobiłam tak jak mi kazano i usiadłam w kącie na podłodze bo nigdzie indziej nie było miejsca. Z torby wyjęłam książkę, którą wzięłam z domu i zaczęłam ją czytać. Moje jakże ciekawe zajęcie przerwał dzwoniący telefon. To był mój tata.
-Cześć tato.
-Cześć słońce. Co u Ciebie ?
-A wszystko dobrze. Jestem teraz rekrutacji. Jest tu chyba ze 300 osób. Wątpię czy się dostanę.
-Spokojnie wszystko będzie dobrze.-powiedział ze stoickim spokojem tata.
-Też mam taka nadzieję. A co u ciebie?-zapytałam.
-A dobrze. Złapali Patryka i wiesz musisz przyjechać na rozprawę.
-Tato, ale ja nie chcę go widzieć.
-Wiem córeczko, ale musisz. Zrób to dla Zuzy. Wiesz jak ona to przeżyła.
-A kiedy jest ta rozprawa?-zapytałam niechętnie.
-Za miesiąc, czyli 2 sierpnia o godzinie 15 w Sądzie nr34 w Warszawie. Dostaniesz wezwanie w charakterze świadka, więc tam będziesz miała wszystkie informacje.
-No dobrze. A nie wiesz co u Zuzy, bo jak była u mnie wczoraj to zniknęła bez pożegnania. 
-Nie wiem. Ostatnio jej mama nic mi nie mówiła. A kiedy do nas przyjeżdżacie?
-Nie wiem, ale Karolina coś wspominała, że na dniach. Ma ci jakąś wiadomość do przekazania.
-A to jak tak to nie mogę się już doczekać. Ja muszę kończyć bo jestem w pracy.
-Dobrze, no to pa.
-Pa córeczko i powodzenia!
-Nie dziękuję.

Po bardzo długim oczekiwaniu w końcu nadeszła moja kolej. Zebrałam swoje rzeczy i weszłam do sali w której drzwiach zniknęła grubsza pani wywołująca moje nazwisko. Zatkał mnie gdy zobaczyłam jury. Może dwie pierwsze osoby nie były tak bardzo spektakularne jak ta trzecia. Byli to dwaj profesorowie którzy dawali wykłady na uczelni w której miałam się uczyć. Trzecim z jurorów była osoba, której nie spodziewałam się tu spotkać. Był nim nie kto inny jak…..
 
~*~
Cześć wszystkim,
Tak jak obiecałam pojawia się nowy rozdział. Będę je dodawała w godzinach 19-20 co jakieś 2-3 dni. Myślę, że się wam spodoba :d Ten oto rozdział pomagała mi pisać Kasia :D:D
Pozdrawiam,
MagdaLena :D

czwartek, 27 czerwca 2013

POWIADOMIENIE

Witam wszystkich, którzy jeszcze czytają mojego bloga:)Chcę was przeprosić za moją ponad miesięczną nieobecność. Wiem, że nic mnie nie usprawiedliwia, ale było to związane z poprawami na koniec roku. Ale teraz już rok szkolny się zakończył i będę miała bardzo dużo czasu na to, aby kontynuować mojego bloga. Rozdziały będą pojawiać się od przyszłego tygodnia co 2-3 dni, w zależności od tego jak będziecie komentować.
Pozdrawiam bardzo serdecznie,
MagdaLena 

Marcela :D























sobota, 25 maja 2013

Epizod XV

             ''Chcę do jedynego miejsca na ziemi,
           gdzie problemy przestają mieć znaczenie,
               do objęć, które akceptują me słabości,
              do nich pragnę, tylko do mej miłości."
                              ~Mezo & Kasia Wilk - Sacrum



Odepchnęłam go od siebie. Co on sobie myślał. Poleciał na szafę, która stała obok drzwi. Byłam na niego wściekła. Nie wiedziałam co mam robić. Z jednej strony chciałam do niego podejść i przytulić się, a z drugiej uderzyć go w twarz. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje bo byłam już po kilku głębszych, które wypiłam w barze.
-Wynoś się z tond. Co ty sobie w ogóle myślisz!!!-zaczęłam krzyczeć.
-Madzia...
-Nie mów do mnie Madzia. Wypieprzaj do tamtej blondyny. Pewnie na ciebie czeka.
-Magda posłuchaj mnie.
-Nie Piotrek, nie będę cię słuchać. Wyjdź bo zadzwonię na policje.
-To sobie dzwoń, ja stąd nie wyjdę dopóki ze mną nie porozmawiasz!
Złapałam go za kurtkę i wyprowadziłam za drzwi.
-Wypierdalaj z mojego życia. Nie jesteś mi potrzebny-kłamałam oczywiście. Potrzebowałam go jeszcze bardziej niż powietrza. Był dla mnie wszystkim, ale nie chciałam zrujnować mu kariery. Zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem. Byłam zła na siebie. Po co ja to zrobiłam? Zaczęło mi szumieć w głowie. Poszłam do pokoju i położyłam się na łóżku. Nawet nie wiedziałam kiedy zasnęłam. Obudziłam się nad ranem. Zauważyłam, że położyłam się spać w ubraniu. Czułam straszny ból głowy. Kac, nieszczęsny kac. Poszłam pod prysznic, a następnie do kuchni żeby coś zjeść, jednak nie mogłam nić przełknąć. Stwierdziłam, że wyjdę się przewietrzyć, to powinno mi zrobić dobrze. Otwierając drzwi zobaczyłam jego. Spał oparty głową o barierkę. Nie dał się tak łatwo spławić. Po cichu zamknęłam drzwi, ale najwidoczniej nie za cicho, bo siatkarz obudził się.
-Magda proszę. Daj mi ostatnią szansę.
-Piotrek, proszę daj mi spokój. Daj mi to wszystko przemyśleć.
-Ale obiecaj mi, że się do mnie odezwiesz jak sobie wszystko poukładasz.
-Zobaczę-odpowiedziałam po czym zbiegłam po schodach i wyszłam z bloku. Od razu poszłam w stronę parku. Miałam ze sobą trochę drobnych, telefon i klucze od mieszkania. Weszłam do Starbucksa i kupiłam kawę na wynos. I znów wędrowałam w stronę parku. Biegało po nim mnóstwo dzieci. Na ławkach siedziały zakochane pary. Od razu przypomniał mi się Piotrek. Myślałam nad tym wszystkim co się ostatnio wydarzyło. Podjęłam decyzję. Napisałam mu wiadomość:
Park 21:00
Na odpowiedź nie musiałam czekać długo.

11 godzin później

Czekałam na niego w parku. Była 20:58. Zjawił się 2 minuty później z bukietem czerwonych róż. Rozczuliło mnie to, ale udawałam twardą.
-Dziękuję, że chciałaś ze mną porozmawiać. To dla ciebie.
-Dziękuję, ale nie musiałeś. Siadaj. Powiem to co mam powiedzieć i dopiero będziesz mógł to skomentować.
-Okej-odpowiedział z uśmiechem.
-Miałeś się nie odzywać-powiedziałam. Wzięłam kilka głębszych wdechów i zaczęłam- Jak zobaczyłam cię z Olką wtedy nie wiedziałam co myśleć, walczyłeś o mnie, a na imprezę przyszedłeś z nią.
-Ale...-wtrącił się.
-Piotrek proszę cię bądź cicho. Pamiętam co mi wtedy na powiedziałeś przed klubem. Przemyślałam wszystko i doszłam do wniosku, że dam ci szansę, ale... -zapadła cisza- na pierwszym miejscu jest siatkówka, później długo, długo, długo nic i dopiero ja.
-Dziękuję, ale nie mogę ci tego obiecać. Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. Teraz ty mnie posłuchaj. Nie będę opuszczał treningów, postawię siatkówkę na pierwszym miejscu, ale ty też na nim będziesz bez względu na wszystko. Proszę cię wróć do mnie.
Nie wytrzymałam gdy to mówił. Łzy zaczęły same wydobywać się z moich oczu, nie wiedziałam nawet dlaczego. Wpiłam się w jego usta, a on odwzajemnił pocałunek. Nie wiem ile to trwało, ale gdy się od siebie oderwaliśmy zaczęłam się śmiać.
-To co może jeszcze raz. Będziesz moją dziewczyna?-zapytał niepewnie Piotrek.
-Tak, ale teraz zbierajmy się bo coś mi się zdaje, że masz jutro trening.
-Tak, ale czekaj mam coś jeszcze dla ciebie-wyjął z kieszeni czerwone pudełeczko- może kiedyś to będzie pierścionek zaręczynowy, ale na razie jest.....

~*~
Cześć wszystkim,
Przepraszam was, że tak krótko, ale nie mam coś ostatnio weny i mi trochę nie idzie. Następny rozdział będzie lepszy, a tymczasem zmykam na meczyk :D:D
Buziaki,
Magda Lena



piątek, 17 maja 2013

Epizod XIV

                                  ,,Chce Cię mieć zawsze blisko mnie,
                               bo z Tobą chce być na dobre i na złe
                         chce Cię poznawać z każdym nowym dniem,
                              chce byś był każdym najmilszym snem."
                                                   ~
Lales feat. Fabio & Majo
 *PODKŁAD*(tylko nie zwracajcie uwagi na słowa, chodziło mi o samą melodię) :)
Zuza nie dawała mi spokoju. Dopytywała co on tu robi. Sama tego nie wiedziałam, więc poszłam się dowiedzieć. Weszłam do salonu i wzięłam kilka głębokich oddechów.
-Paweł możemy porozmawiać? -zapytałam.
-Tak okej. Coś się stało?
-Ale w cztery oczy.
-To może ja już pójdę?-zapytał niepewnie Piotrek.
-Zostań. To zajmie tylko chwilkę - odparłam oschle i wyszłam do kuchni, a za mną ruszył młody libero.
-Co on tu robi?- zapytałam wybuchając.
-Spokojnie Magda. Przyszedł przynieść mi jakieś papiery do wypełnienia od trenera. Zaraz sobie pójdzie.
-Dobrze wiedziałeś, że nie chcę go widzieć na razie.
-Tak wiem, ale on nie zapowiedział swojej wizyty. Przepraszam zaraz sobie pójdzie.
-Nie to ja przepraszam. Jestem zdenerwowana, bo nie chce go na razie widzieć.
-Rozumiem cię. Sory, ale muszę wracać.
-Ok. Ale proszę cię niech następnym razem zapowiada swoje wizyty.
Wyszliśmy z kuchni, ja poszłam do swojego pokoju, w którym czekała mnie Zuza, a Paweł wróciła do salonu. Od razu zaczęły się pytania Zuzy. Nie miałam siły, ani ochoty rozmawiać o tym. Postanowiłyśmy, że moja przyjaciółka zostanie u nas na kilka dni. Jej mama nie miała nic przeciwko i sama wróciła do Sochaczewa, a ja miałam odwieść Zuzę za kilka dni, gdyż Karolina chciała przekazać jakąś wiadomość tacie. Nie miałam pojęcia o co mogło chodzić, ale od kilku dni Karolina jak i Paweł chodzili poddenerwowani, jakby coś się stało.Muszę poczekać do wyjazdu. Te kilka dni minęło spokojnie. Pokazałam Zuzie trochę miasta. Była nim zachwycona. Ostatniego wieczoru wybrałyśmy się do klubu. Bawiłyśmy się super. Karolina i Paweł, oraz koledzy siatkarza z reprezentacji też poszli z nami. Obawiałam się tylko, aby nie przyszedł Piotrek. Nie chciałam z nim rozmawiać, ale moje obawy się sprawdziły. Około 23 w klubie pojawił się on, w towarzystwie jakiejś wysokiej blondynki. Zatkało mnie i nie wiedziałam co mam zrobić. Wzięłam swoje rzeczy i wyszłam, mijając ich po drodze. Piotrek patrzył na mnie jak na zupełnie obcą osobę. Gdy tylko powietrze z zewnątrz uderzyło mnie w twarz łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Kochałam go i wiedziałam o tym dobrze, ale wiedziałam też, że nic z tego nie będzie. Najwyraźniej znalazł sobie pocieszycielkę. Usłyszałam jak drzwi dyskoteki znów się otwierają i stoi w nich Zuza. Podeszła do mnie i przytuliła. Nic nie mówiła. Sama zaczęłam rozmowę.
-Dlaczego on z nią tu przyszedł? To ja to skończyłam i doskonale wiedział, jak mi jest z tym ciężko, a on jeszcze przyprowadził jakąś wywłokę.
-Lena spokojnie będzie dobrze. Nie zwracaj na niego uwagi. Baw się, a on niech patrzy jaką śliczną dziewczynę stracił.
-Dzięki, że jesteś. Nie wiem czy bez ciebie dałabym radę- powiedziałam to i jeszcze bardziej przytuliłam Zuzę.
-Dobra bo połamiesz mi kości. Wracamy. Ogarnij się i baw się dobrze.
Wróciłyśmy do klubu. Jak kazała moja kochana przyjaciółka nie zwracałam na niego uwagi. Bawiłam się cały czas z Zbyszkiem Bartmanem, ale jego Asia nie miała nic przeciwko(chyba). Była bardzo miła. Poznałam ją, gdyż przyszła razem ze swoim narzeczonym do tego klubu na zaproszenie młodego libero. Około 3 skończyłam zabawę, podeszłam do baru, kupiłam jakiegoś drinka i wyszłam z nim na zewnątrz. Było bardzo zimno. Poczułam jak ktoś zakrywa mi ramiona kurtką.
-Zmarzniesz- powiedziała, osoba stojąca za mną.
-A co cię to interesuje. Idź do swojej blondyneczki-i jak na zawołanie pojawiła się w drzwiach.
-Piotruś skarbie, chodź bo się przeziębisz- powiedziała, swoim piskliwym głosem.
-Zaraz wracam- odpowiedziała siatkarz i posłał jej swój firmowy uśmiech ukazując rząd zębów, a ona zniknęła za drzwiami-porozmawiamy?-zapytał niepewnie.
-Ale chyba nie mamy o czym. Idź już. -powiedziałam oschle.
-Właśnie mamy. Proszę cię.
-Nie Piotrek. Nie mamy o czym rozmawiać. Wracaj do niej -powiedziałam, a raczej wykrzyczałam mu to w twarz.
-Ona nic dla mnie nie znaczy. To ciebie kocham nad życie, a ty tego nie rozumiesz.
-Tak mnie kochasz, że znalazłeś sobie nową pocieszkę?!- cały czas krzyczałam, a teraz na dodatek zaczęłam płakać.
-To nie tak jak myślisz. To jest Olka. Moja była. Jak dzwonił do mnie Paweł to ona była u mnie i usłyszała i się wprosiła.
-I ty myślisz, że ja się nabiorę na tą twoją bajeczkę.
-A związek miał polegać na zaufaniu.
-Związek, ale my już nie jesteśmy w związku, nie rozumiesz tego.
-Właśnie nie. Proszę cię daj mi jeszcze jedną szansę. Błagam- mówił, to a w jego oczach było widać smutek i rozpacz.
-Druga i ostatnią. Starbucksie o 19. Pasuje? -zapytałam, chodź nie wiedziałam dla czego.Chciałam o nim zapomnieć, a nie zakochiwać się od nowa. Trudno stało się. Zobaczę co mi jutro powie.
-Okej. Nie zmarnuje tej szansy.
-Wracaj, bo dziewczyna się ciebie nie doczeka.
-Lena już ci mówiłem. Ale wracam.
Ruszył w stronę drzwi i ostatni raz odwrócił się do mnie posyłając mi uśmiech, taki szczery. Stałam dalej na dworze. W głowie miałam tysiące myśli. Wróciłam do klubu. Czułam na sobie wzrok blondynki, ale miałam ją gdzieś. Powiedziałam Karoli i Zuzie, że wracam do domu. Zebrałam swoje rzeczy i wyszłam. Była jakaś 4 rano, więc postanowiłam wezwać taksówkę. Przyjechała po jakiś 10 minutach. Jechaliśmy jakieś 10-15 minut. Od razu wbiegłam do mieszkania. Rozebrałam się i weszłam do kuchni. Nalałam sobie szklankę soku i wypiłam ją duszkiem. Kiedy wkładałam szklankę do zmywarki usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie spodziewałam się nikogo. Spojrzałam przez wizjer i byłam zaskoczone, chociaż nie wiem czy pozytywnie. Niechętnie otworzyłam drzwi.
-Chcesz coś?- zapytałam oschle.
-Ciebie-odpowiedział po czym wpił się w moje usta.

~*~
Witam wszystkich, którzy jeszcze czytają mojego bloga. Znów pragnę was serdecznie przeprosić, ale coś szwankuje mi internet i nie mogę dodawać rozdziałów. Pozostawiajcie po sobie komentarze, bo to bardzo motywuje do dalszego pisania. Tymczasem pozostawiam wam następny rozdział, a nie wiem kiedy pojawi się następny, ale obiecuję, że będzie lepszy nisz ten.
Pozdrawiam,
Magda Lena :***

niedziela, 5 maja 2013

Epizod XIII

                     ,,Mogliśmy dojść jak najdalej ze wszystkich,
                       A teraz każde z nas szuka drugiego w snach
                                                ~Verba-Mogliśmy
"

.... zaczął głośno chrapać. Nie mogłam się opanować i zaczęłam się śmiać, przez co straciłam równowagę i spadłam z krzesła. Krzesło przewróciło się i zrobiło niezły hałas, przez co obudził się Piotrek. Patrzył na mnie zdezorientowanym wzrokiem.
-Co się stało?-zapyta.
-Nic, nic. Co ty tu robisz?-zapytałam wstając i podnosząc krzesło.
-Przyjechałem do ciebie, a ciebie nie było, więc postanowiłem na ciebie poczekać.
-A to wszystko tłumaczy.
-Przepraszam, że spałem na twoim łóżku, ale jestem bardzo zmęczony.-powiedział, a mnie to trochę zbiło z tropu.
-Jeśli masz treningi to nie musisz do mnie przyjeżdżać. Ja od ciebie tego nie wymagam.-powiedziałam i spuściłam głowę. Wiedziałam, że jeśli będzie dalej przesiadywał u mnie nocami, nad ranem wracał do domu i szedł na trening to długo nie pociągnie. Musi wybrać.
-Wiem, że nie muszę, ale chcę.
-Piotrem posłuchaj mnie. Tak nie może być. Może znienawidzisz mnie za to co powiem, ale chyba nie możemy być razem. Ty masz sezon reprezentacyjny. Treningi, za niedługo wrócisz do siebie do Rzeszowa, a ja co. Zostanę tu. Ja nie mogę cię ograniczać. Przepraszam-powiedziałam i wyszłam z sali, aby nie widział łez spływających po moich policzkach.

Piotrek
Nie docierało do mnie co powiedziała. Siedziałem dalej na ''jej" szpitalnym łóżku ze spuszczoną głową i analizowałem każde jej słowo  ,,Ja nie mogę cię ograniczać". Przecież ona mnie nie ogranicza. Poza nią nie widzę świata, ale ona najwidoczniej tego nie widzi. Zabrałem swoją bluzę i wyszedłem z sali. Pożegnałem się z portierem i wyszedłem ze szpitala. Dalej nie wierzyłem w to co stało się kilka minut temu. To był jej wybór. Ale zastanawia mnie czemu ona tak myśli. Muszę wracać do domu nic tu po mnie. Około 20 byłem w ośrodku. Wszedłem do pokoju, a Misiek od razu wiedział, że coś jest nie tak.
-Ej stary co ci jest?-zapytał.
-Nic-odpowiedziałem oschle.
-No przecież widzę.
-Mówię ci kurwa, że nic.
-Nie denerwuj się, spokojnie.
Misiek nie drążył tematu i poszedł pod prysznic. Jak na zawołanie do pokoju wpadł Igła.
-Siemka Pit. Idziecie z Dzikiem grać z nami w karty?
-Ja nie, a Michał nie wiem. Zapytaj go jest w łazience.
-Dziku grasz z nami w karty?-zapytał Igła.
-Tak, a u kogo?-usłyszeliśmy krzyki z łazienki.
-U mnie i u Ziomka.-odpowiedział.
-Spoko.
-To za godzinę.
I zniknął z naszego pokoju.Siedziałem na łóżku i nie widziałem co robić. Może wrócić i porozmawiać, czy dać jej czas na przemyślenia i zostawić w spokoju. Postanowiłem dać jej spokój. Trudno podjęła taką decyzję,moje bezsensowne rozmowy na pewno jej nie zmienią. Dziku wyszedł z łazienki ubrał się, wziął telefon i wyszedł. Zostałem sam ze swoimi przemyśleniami, które i tak nic nie dadzą. Wziąłem prysznic i poszedłem spać. Obudziłem się kilka minut po 5. O 7 mieliśmy śniadanie,a o 8 poranny rozruch. Naciągnąłem na siebie jakiś des, wziąłem słuchawki, telefon i wyszedłem. Bieganie to jedyna rzecz, która pozwalała mi zapomnieć.

Magda
Nie mogłam spać całą noc. Myślałam nad tym co powiedziała Piotrkowi. Tak będzie najlepiej dla nas obojga. Taka była prawda ograniczałam go. Jeszcze brakowało tego, żeby zaczął opuszczać treningi i żeby wykluczyli go z reprezentacji. Za kilka dni wychodzę ze szpitala mam nadzieję, że miną szybko. Ale jak to się mówi NADZIEJA MATKĄ GŁUPICH!! Około 6 poszłam spać. Po nieprzespanej nocy zaczęła boleć mnie głowa, a nie chciałam brać leków przeciwbólowych. Tak jak wcześniej pielęgniarki budziły mnie wyłącznie na jedzenie i leki. Na drugi dzień odwiedził mnie tata. Porozmawialiśmy trochę, ale nie powiedziałam mu o moim ,,związku" jeśli tak to można było nazwać z siatkarzem. On od zawsze był przeciwny takim związkom. Mówił, że sportowcy bawią się dziewczynami, a później je zostawiają. Ale w naszym przypadku tak nie było. To ja go zostawiłam. Trudno. Kolejne dni mijały spokojnie. Odwiedziła mnie w końcu Karolina i Paweł. Pytali jak z Piotrkiem. Powiedziałam im, bo co miałam zrobić. Patrzyli na mnie jak na jakiegoś dziwaka. Ale coś. W piątek miała wyjść ze szpitala. Bardzo się cieszyłam. Wstałam rano wzięłam prysznic i ubrałam się w sukienkę . Spakowałam swoją walizkę i czekałam na wypis. Około 9 lekarz wręczył mi plik dokumentów i kilka recept na witaminy. O 9:20 opuściłam mury szpitala. Nie chciałam więcej do nich wracać. Na parkingu czekał znany mi samochód. To było auto mamy Zuzy, a z niego wysiała Zaza. Co ona tu robiła. Przecież niedawno leżała w szpitalu. Od razu do niej podbiegłam.
-Cześć słonko. Co ty co ty tu robisz?-zapytałam zdezorientowana, a jednocześnie szczęśliwa.
-Jak to co. Odbieram cię ze szpitala.
-Po co przyjeżdżałaś. Powinnaś odpocząć, a nie jeździć samochodem i to jeszcze tyle drogi.-powiedziałam zatroskana, a w tej samej chwili od strony kierowcy wyszła mama Zuza-Ania, z którą też się przywitałam.
Zawiozły mnie do domu. Przez całą drogę rozmawiałam z moją przyjaciółką, z którą nie widziałam się tyle czasu. Dopytywała się o Piotrka bo przecież moja kochana siostrzyczka musiała się wygadać. Opowiedziałam jej. Nie spodziewałam się innej reakcji.
-Magda ale ty jesteś głupia. Mogłaś mieć najlepszego faceta pod słońcem, a ty co zostawiłaś go. -skarciła mnie.
-Zuza, ale jago ograniczam. Nie chcę, żeby przez mnie niszczył swoją sportową karierę.
-A zastanowiłaś się nad tym co on do ciebie czuje. Gdyby uważał, że nie da rady nie zaczynał by tgo wszystkiego.
Może w pewnym sensie Zuza miała rację, ale mój honor nie pozwalał mi jej tego przyznać. Piotrek od tamtej pory nie kontaktował się ze mną. Może to i lepiej. Zajechaliśmy pod mój blok. Ciocia bo tak kazała do ciebie mówić - Ciocia Ania pomogła mi z walizką i weszłyśmy do budynku, a następnie do windy. Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi bo nie miałam kluczy i otworzył mi Paweł. Przywitałam się z nim i przedstawiłam przyjaciółkę i jej rodzicielkę. Ciocia od razu się ulotniła, bo miała kilka spraw do załatwienia w Katowicach. Tak to jest jak się pracuje jako prawnik. Gdy weszłam do salonu zamurowało mnie. Gdy go zobaczyłam nie wiedziałam co mam powiedzieć. Patrzył na mnie tymi swoimi niebieskimi tęczówkami. Zabrałam swoją walizkę i przyjaciółkę i poszłyśmy do mojego pokoju. Od razu zaczęły się pytania.

~*~
No hej stworki,
znów dodaję z opóźnieniem, ale to już nie było zależne ode mnie. Nie miałam internetu(nie działał). No i jest kolejny rozdział, trochę się wszystko popsuło, ale miejmy nadzieję, że będzie dobrze.
Komentujcie :D:D
Pozdrawiam was i ściskam,
MagdaLena :D

PS: Tu łapcie zdjęcie z meczu AZS Politechnika Warszawska- SKRA Bełchatów, na którym jestem ja(ale tyłem ) :D:D