niedziela, 5 maja 2013

Epizod XIII

                     ,,Mogliśmy dojść jak najdalej ze wszystkich,
                       A teraz każde z nas szuka drugiego w snach
                                                ~Verba-Mogliśmy
"

.... zaczął głośno chrapać. Nie mogłam się opanować i zaczęłam się śmiać, przez co straciłam równowagę i spadłam z krzesła. Krzesło przewróciło się i zrobiło niezły hałas, przez co obudził się Piotrek. Patrzył na mnie zdezorientowanym wzrokiem.
-Co się stało?-zapyta.
-Nic, nic. Co ty tu robisz?-zapytałam wstając i podnosząc krzesło.
-Przyjechałem do ciebie, a ciebie nie było, więc postanowiłem na ciebie poczekać.
-A to wszystko tłumaczy.
-Przepraszam, że spałem na twoim łóżku, ale jestem bardzo zmęczony.-powiedział, a mnie to trochę zbiło z tropu.
-Jeśli masz treningi to nie musisz do mnie przyjeżdżać. Ja od ciebie tego nie wymagam.-powiedziałam i spuściłam głowę. Wiedziałam, że jeśli będzie dalej przesiadywał u mnie nocami, nad ranem wracał do domu i szedł na trening to długo nie pociągnie. Musi wybrać.
-Wiem, że nie muszę, ale chcę.
-Piotrem posłuchaj mnie. Tak nie może być. Może znienawidzisz mnie za to co powiem, ale chyba nie możemy być razem. Ty masz sezon reprezentacyjny. Treningi, za niedługo wrócisz do siebie do Rzeszowa, a ja co. Zostanę tu. Ja nie mogę cię ograniczać. Przepraszam-powiedziałam i wyszłam z sali, aby nie widział łez spływających po moich policzkach.

Piotrek
Nie docierało do mnie co powiedziała. Siedziałem dalej na ''jej" szpitalnym łóżku ze spuszczoną głową i analizowałem każde jej słowo  ,,Ja nie mogę cię ograniczać". Przecież ona mnie nie ogranicza. Poza nią nie widzę świata, ale ona najwidoczniej tego nie widzi. Zabrałem swoją bluzę i wyszedłem z sali. Pożegnałem się z portierem i wyszedłem ze szpitala. Dalej nie wierzyłem w to co stało się kilka minut temu. To był jej wybór. Ale zastanawia mnie czemu ona tak myśli. Muszę wracać do domu nic tu po mnie. Około 20 byłem w ośrodku. Wszedłem do pokoju, a Misiek od razu wiedział, że coś jest nie tak.
-Ej stary co ci jest?-zapytał.
-Nic-odpowiedziałem oschle.
-No przecież widzę.
-Mówię ci kurwa, że nic.
-Nie denerwuj się, spokojnie.
Misiek nie drążył tematu i poszedł pod prysznic. Jak na zawołanie do pokoju wpadł Igła.
-Siemka Pit. Idziecie z Dzikiem grać z nami w karty?
-Ja nie, a Michał nie wiem. Zapytaj go jest w łazience.
-Dziku grasz z nami w karty?-zapytał Igła.
-Tak, a u kogo?-usłyszeliśmy krzyki z łazienki.
-U mnie i u Ziomka.-odpowiedział.
-Spoko.
-To za godzinę.
I zniknął z naszego pokoju.Siedziałem na łóżku i nie widziałem co robić. Może wrócić i porozmawiać, czy dać jej czas na przemyślenia i zostawić w spokoju. Postanowiłem dać jej spokój. Trudno podjęła taką decyzję,moje bezsensowne rozmowy na pewno jej nie zmienią. Dziku wyszedł z łazienki ubrał się, wziął telefon i wyszedł. Zostałem sam ze swoimi przemyśleniami, które i tak nic nie dadzą. Wziąłem prysznic i poszedłem spać. Obudziłem się kilka minut po 5. O 7 mieliśmy śniadanie,a o 8 poranny rozruch. Naciągnąłem na siebie jakiś des, wziąłem słuchawki, telefon i wyszedłem. Bieganie to jedyna rzecz, która pozwalała mi zapomnieć.

Magda
Nie mogłam spać całą noc. Myślałam nad tym co powiedziała Piotrkowi. Tak będzie najlepiej dla nas obojga. Taka była prawda ograniczałam go. Jeszcze brakowało tego, żeby zaczął opuszczać treningi i żeby wykluczyli go z reprezentacji. Za kilka dni wychodzę ze szpitala mam nadzieję, że miną szybko. Ale jak to się mówi NADZIEJA MATKĄ GŁUPICH!! Około 6 poszłam spać. Po nieprzespanej nocy zaczęła boleć mnie głowa, a nie chciałam brać leków przeciwbólowych. Tak jak wcześniej pielęgniarki budziły mnie wyłącznie na jedzenie i leki. Na drugi dzień odwiedził mnie tata. Porozmawialiśmy trochę, ale nie powiedziałam mu o moim ,,związku" jeśli tak to można było nazwać z siatkarzem. On od zawsze był przeciwny takim związkom. Mówił, że sportowcy bawią się dziewczynami, a później je zostawiają. Ale w naszym przypadku tak nie było. To ja go zostawiłam. Trudno. Kolejne dni mijały spokojnie. Odwiedziła mnie w końcu Karolina i Paweł. Pytali jak z Piotrkiem. Powiedziałam im, bo co miałam zrobić. Patrzyli na mnie jak na jakiegoś dziwaka. Ale coś. W piątek miała wyjść ze szpitala. Bardzo się cieszyłam. Wstałam rano wzięłam prysznic i ubrałam się w sukienkę . Spakowałam swoją walizkę i czekałam na wypis. Około 9 lekarz wręczył mi plik dokumentów i kilka recept na witaminy. O 9:20 opuściłam mury szpitala. Nie chciałam więcej do nich wracać. Na parkingu czekał znany mi samochód. To było auto mamy Zuzy, a z niego wysiała Zaza. Co ona tu robiła. Przecież niedawno leżała w szpitalu. Od razu do niej podbiegłam.
-Cześć słonko. Co ty co ty tu robisz?-zapytałam zdezorientowana, a jednocześnie szczęśliwa.
-Jak to co. Odbieram cię ze szpitala.
-Po co przyjeżdżałaś. Powinnaś odpocząć, a nie jeździć samochodem i to jeszcze tyle drogi.-powiedziałam zatroskana, a w tej samej chwili od strony kierowcy wyszła mama Zuza-Ania, z którą też się przywitałam.
Zawiozły mnie do domu. Przez całą drogę rozmawiałam z moją przyjaciółką, z którą nie widziałam się tyle czasu. Dopytywała się o Piotrka bo przecież moja kochana siostrzyczka musiała się wygadać. Opowiedziałam jej. Nie spodziewałam się innej reakcji.
-Magda ale ty jesteś głupia. Mogłaś mieć najlepszego faceta pod słońcem, a ty co zostawiłaś go. -skarciła mnie.
-Zuza, ale jago ograniczam. Nie chcę, żeby przez mnie niszczył swoją sportową karierę.
-A zastanowiłaś się nad tym co on do ciebie czuje. Gdyby uważał, że nie da rady nie zaczynał by tgo wszystkiego.
Może w pewnym sensie Zuza miała rację, ale mój honor nie pozwalał mi jej tego przyznać. Piotrek od tamtej pory nie kontaktował się ze mną. Może to i lepiej. Zajechaliśmy pod mój blok. Ciocia bo tak kazała do ciebie mówić - Ciocia Ania pomogła mi z walizką i weszłyśmy do budynku, a następnie do windy. Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi bo nie miałam kluczy i otworzył mi Paweł. Przywitałam się z nim i przedstawiłam przyjaciółkę i jej rodzicielkę. Ciocia od razu się ulotniła, bo miała kilka spraw do załatwienia w Katowicach. Tak to jest jak się pracuje jako prawnik. Gdy weszłam do salonu zamurowało mnie. Gdy go zobaczyłam nie wiedziałam co mam powiedzieć. Patrzył na mnie tymi swoimi niebieskimi tęczówkami. Zabrałam swoją walizkę i przyjaciółkę i poszłyśmy do mojego pokoju. Od razu zaczęły się pytania.

~*~
No hej stworki,
znów dodaję z opóźnieniem, ale to już nie było zależne ode mnie. Nie miałam internetu(nie działał). No i jest kolejny rozdział, trochę się wszystko popsuło, ale miejmy nadzieję, że będzie dobrze.
Komentujcie :D:D
Pozdrawiam was i ściskam,
MagdaLena :D

PS: Tu łapcie zdjęcie z meczu AZS Politechnika Warszawska- SKRA Bełchatów, na którym jestem ja(ale tyłem ) :D:D


1 komentarz: