środa, 6 marca 2013

Epizod VI



Zdjęcia, raczej na którym jestem ja i Zuza. Łzy napłynęły mi do oczu. Bardzo za nią tęskniłam. Ona leżała w szpitalu, a ja nic nie mogłam zrobić. Jeszcze chwilę posiedziałam i wyłączyłam laptopa. Odstawiłam go na szawkę i położyłam się na łóżku. Zaczęłam rozmyślać co mogłam zrobić inaczej. Nie wiedząc kiedy moje powieki zamknęły się i zasnęłam.
                                      ~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
O 10 zadzwonił budzik. W Spale miałyśmy być o 13. Wzięłam szybki prysznic. Nałożyłam lekki makijaż, a włosy wyprostowałam i nie związywałam ich. Za oknem świeciło słońce. Założyłam na siebie krótką, przewiewną, kwiecistą sukienkę, a na nogi balerinki. Spakowałam torebkę do której wrzuciłam telefon, portfel i lustrzankę. Sama nie wiedziałam po co ją biorę. Poszłam do kuchni w celu zjedzenia pożywnego śniadania. Na zegarku była 12:15. Szybko zjadłam posiłek zrobiony przez siostrę i o 12:40 wyszłyśmy z domu. Słońce bardzo grzało. Szłyśmy przed siebie. Ja rozmyślałam nad tym co mam powiedzieć Piotrkowi. Siostra w drodze opowiedziała mi trochę jak to jest pracować z siatkarzami bo do tej pory nie miałyśmy okazji o tym porozmawiać. PO 10 minutach byłyśmy już pod ośrodkiem. Karolina kazała udać mi się na trybuny, sama ruszyła do przejścia dla personelu. Gdy przeszłam przed drzwi oddzielające halę od korytarza moim oczom ukazało się boisko. Na trybunach było zupełnie ciemno. To może i lepiej bo mnie nie zauważą. Zajęłam sobie miejsce i czekałam na siatkarzy. Po upływie około 5 minut na boisku zaczęli pokazywać się wysocy mężczyźni. Tuż za nimi weszła Karolina razem ze sztabem. Wyglądała przy nich jak karzełek. Odnalazła mnie w ciemności i zaczęła do mnie machać. Siatkarze patrzyli na to co robi. Chyba dostrzegli mnie bo teraz ich oczy były zwrócone na mnie. Peszyło mnie to.  Widziałam jak Piotrek mówił coś swoim kolegom spoglądając na mnie i śmiejąc się. W końcu trener Anastasi wyswobodził mnie z ich wzroku. Zagonił ich do treningu, który trwał ponad 3 godziny. Karolina na wiele się nie przydała. Tylko raz interweniowała do Zbyszka Bartmana, którego złapał skurcz. Wyglądało to bardzo komicznie, bo skakał jak pingwin i krzyczał, że go boli. Gdy siatkarze udali się do szatni, siostra podeszła do mnie.
-Młoda, chyba spodobałaś się Nowakowskiemu. Cały czas na ciebie patrzył.
-Chyba ci się zdawał. Zbieraj się. Czekam na ciebie przy wyjściu.
Wyszłam z trybun i udałam się w kierunku automatów. Kupiłam sobie kawę i usiadłam na krzesełkach przy drzwiach wyjściowych. Ciszę przerwały nagle krzyki.
-Pit biegnij może jeszcze ją złapiesz.
Zza rogu wybiegł zdyszany Piotrek. Na mój widok uśmiechnął się i zaczerwienił.
-Cześć. Co ty tu robisz? – zapytał.
-Cześć. Przyszłam z siostrą. Chciałam cię przeprosić za tę kawę. Naprawdę nie chciałam.
-Ale ja już ci mówiłem, że się nie gniewam. Ale jeśli tak bardzo nalegasz na przeprosiny to musisz dać zaprosić się na kawę?
-Hehe. No niech będzie.
-To co park? – zapytał pokazując rząd śnieżnobiałych zębów.
-Super.
Wyszliśmy z hali i udaliśmy się w kierunku mojego mieszkania, bo tam był park.  Piotrek opowiedział mi o tym jak wracał do ośrodka z plamą na spodniach i jak ludzie dziwnie na niego patrzyli. Muszę podziękować siostrze za to co dla mnie zrobiła. Dotarliśmy do celu naszej podróży – Sturbacks. Usiedliśmy przy jednym ze stolików stojących pod oknem. Szybko podeszła do nas kelnerka. Była młoda. Patrzyła na Piotrka takim wzrokiem jakby miała się za chwilę rozpłakać ze szczęścia. Myślałam, że za chwilę wybuchnie i zacznie krzyczeć, ale wytrzymała. Przyniosła nasze zamówienia, czyli tak jak wtedy late. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Pytał skąd się tu wzięłam. Nasze rozmowę przerwał telefon. Karolina zapomniała swoich kluczy z domu. Pytała gdzie jestem. Powiedziałam jej dokładnie. Po około 5 minutach stała już przed kawiarnią. Wzięłam do ręki klucze i wyszłam do niej i Pawła. Piotrek uśmiechnął się na jego widom. Cisnęłam w nią kluczami i powiedziałam.
-Tylko macie na mnie czekać, bo nie mam zamiaru spać na schodach. I spokój ma być-powiedziałam śmiejąc się.
-Na razie nie mamy żadnych planów, ale może się to zmienić.
-To niech lepiej się nie zmieniają. Ja wracam.
Szybko wróciłam do środka. Było mi trochę zimno. Napiłam się swojej kawy, która mnie trochę rozgrzała.
-Nie wiedziałem, że Zati tak dobrze dogaduje się z naszą panią doktor.
-No to już wiesz –powiedziałam uśmiechając się.
-Na pewno wiem jedno. Bardzo mi się podobasz- powiedział to i uśmiechnął się, a ja poczerwieniałam.
Nic nie odpowiedziałam i źle się z tym czułam, ale co miałam powiedzieć. On też bardzo mi się podobał. Siedzieliśmy tak do 19:30.
-Wiesz co Piotrek chyba trzeba się zbierać.
-Też tak myślę. To może jeszcze jakiś spacer? –zapytał.
-Okey.
Piotrek zapłacił i wyszliśmy na zewnątrz. Było chłodno. Siatkarz zdjął z siebie bluzę i nakrył nią mnie. Ruszyliśmy w kierunku parku. Chodziliśmy alejkami i rozmawialiśmy. Głównie to Piotrek mówił, ja tylko przytakiwałam, albo odpowiadałam pojedynczymi słówkami. W końcu doszliśmy do polanki, na której usiedliśmy. Wyjęłam z torby aparat i zaczęłam robić zdjęcia zachodzącemu słońcu. W końcu Piotrek zabrał mi lustrzankę, a ja położyłam się na trawie. Zaczął robić mi zdjęcia. Nie lubiłam tego. Po zrobieniu kilu odpuścił sobie. Położył się obok mnie unosząc aparat do góry i mówiąc
-Nasze pierwsze wspólne zdjęcia.
-Miejmy nadzieję, że nie ostatnie.
Zrobił zdjęcie i odłożył aparat do mojej torby. Usiadłam i bardziej otuliłam się bluzą. Środkowy usiadł za mną i przytulił mnie. Około 21 zaczęliśmy się zbierać. Odprowadził mnie pod klatkę.
-No to do zobaczenia –powiedział przerywając niezręczną ciszę.
-Tak. Do szybkiego zobaczenia.
Przytuli mnie i odszedł.
~*~
Dla tych, którzy marudzili jest dziś trochę dłuższy.
Czekam na wasze komentarz.


1 komentarz: